Co to był za mecz w Hali Orbita. King Szczecin przegrał pierwszą kwartę 18:27, ale w każdej kolejnej odsłonie był coraz lepszy. Obrona Wilków Morskich musiała imponować. Podopieczni trenera Arkadiusza Miłoszewskiego pozwolili rywalom na zdobycie zaledwie 39 oczek w 2, 3 i 4 kwarcie. King wygrał 78:66!
Szczecinianie mieli spore problemy z dystansu. Były też problemy z grą wysokich graczy Kinga. Ale zespół trenera Miłoszewskiego już nie raz i nie dwa razy udowadniał, że nie jest zależny od jednego lidera. W sobotni wieczór sprawy w swoje ręce wzięli Filip Matczak oraz Andy Mazurczak. Ten drugi otarł się o efektowne triple-double. Zanotował 14 punktów, 9 zbiórek, 9 asyst i 4 przechwyty. Świetny był także wcześniej wspomniany Matczak. Kapitan Kinga zdobył 19 punktów i w trudnych momentach brał ciężar gry na swoje barki.
King bronił coraz lepiej. Kolejne kwarty sprawiały wielkie problemy mistrzom Polski w ataku. W końcówce meczu uaktywnił się także Phil Fayne, który popisał się niezwykle efektownym wsadem.
King Szczecin ponownie dał pokaz zespołowej gry. Pokonał lidera Energa Basket Ligi 78:66 w hali, w której Śląsk Wrocław w tym sezonie jeszcze nie przegrał.
WKS Śląsk Wrocław - King Szczecin 66:78 (27:18, 13:20, 12:21, 14:19)
WKS Śląsk: Aleksander Dziewa 21, Jakub Nizioł 13, Łukasz Kolenda 10, Daniel Gołębiowski 8, Justin Bibbs 5, Artsiom Parakhouski 5, Serhii Pavlov 4, Conor Morgan 0, Aleksander Wiśniewski 0.
King: Filip Matczak 19, Andrzej Mazurczak 14, Zac Cuthbertson 12, Phil Fayne 10, Bryce Brown 8, Kacper Borowski 6, Tony Meier 6, Mateusz Kostrzewski 3.