Początek meczu w Hali Mistrzów we Włocławku należał do gospodarzy. Trener Arkadiusz Miłoszewski nie mógł skorzystać z usług Morrisa Udeze. Amerykański zawodnik narzekał na uraz.
Anwil był niezwykle dobrze dysponowany z dystansu. Gospodarze punktowali głównie z dystansu. Rottweilery wygrały premierową odsłonę meczu 27:17. To było ostatnie małe zwycięstwo gospodarzy.
Od tego momentu King grał już tylko lepiej. Co prawda włocławianie w drugiej kwarcie prowadzili nawet 15 punktami. Jednak Wilki Morskie szybko odrobiły straty. Do przerwy przegrywały tylko 45:53.
Trzecia odsłona była popisowa w wykonaniu podopiecznych trenera Miłoszewskiego. Przede wszystkim King był bardzo skuteczny z dystansu. Doprowadził do remisu, a nawet wyszedł na prowadzenie. Przed czwartą kwartą na tablicy widniał remis 65:65.
W ostatniej partii King po świetnych akcjach Przemysława Żołnierewicza wyszedł nawet na dziesięciopunktowe prowadzenie. Jednak indywidualne akcje Victora Sandersa sprawiły, że gospodarze wrócili do meczu. W końcówce więcej zimnej krwi zachowali jednak szczecinianie i wygrali 90:88. Odrabiając straty z pierwszego starcia obu ekip w Szczecinie.
Mecz we Włocławku był pokazem zespołowej gry. Świetna postawa liderów szczecińskiej ekipy może napawać optymizmem przed najważniejszą częścią sezonu.
Anwil Włocławek - King Szczecin 88:90 (27:17, 26:28, 12:20, 23:25)
Anwil: Victor Sanders 28, Luke Petrasek 18, Tomas Kyzlink 16, Janari Joesaar 8, Ziga Dimec 7, Kalif Young 4, Jakub Garbacz 3, Amir Bell 2, Mateusz Kostrzewski 2.
King: Zac Cuthbertson 20 (11 zb.), Darryl Woodson 18, Przemysław Żołnierewicz 16, Tony Meier 13, Kacper Borowski 11, Andrzej Mazurczak 10 (12 as.), Filip Matczak 2, Michał Nowakowski 0, Maciej Żmudzki 0.