King Szczecin po pierwszym dniu zmagań w lidze ENBL musiał bez odpoczynku przystąpić do rywalizacji z trzecią obecnie siłą czeskiej ekstraklasy.
Pierwsza kwarta była dość ospała w wykonaniu Wilków ze Szczecina. Goście z Brna wygrali tę część meczu 25:17. King miał problem ze skutecznością swoich strzelców. Z dystansu nie mógł się wstrzelić Bryce Brown oraz Andy Mazurczak. W ataku dobrze radził sobie jednak Filip Matczak, który w charakterystyczny dla siebie sposób zdobywał punkty.
Szczecinianie w przerwie między kwartami usłyszeli od swoich trenerów sporą dawkę motywacji. To zadziałało, bo już w trakcie kolejnej odsłony meczu King odrobił wszystkie straty. Świetnie spisywał się Phil Fayne oraz Tony Meier. Wilki Morskie prowadziły do przerwy 50:41.
W trzeciej kwarcie King złapał już kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Dobrze bronił i powiększył nieco swoją przewagę. Trójkę trafił Mazurczak, przechwyt i skuteczną kontrę zaliczył Zac Cuthbertson. Wilki miały już 16 punktów przewagi, ale kilka strat, niecelnych rzutów spod kosza sprawiło, że goście z Brna stopili nieco przewagę. Po 30 minutach gry na tablicy wyników widniało prowadzenie Kinga 72:63. Choć trzecia kwarta na remis 22:22.
Ostatnia odsłona to nadal zespołowe granie Wilków Morskich. Jednak z czystych i świetnie wypracowanych przez kolegów pozycji nie mógł wstrzelić się Bryce Brown. Czesi próbowali jeszcze gonić wynik celnymi trójkami. Jednak świetnie w obronie i ataku grał Andy Mazurczak. Pod koszem bezkonkurencyjny był Fayne, który doskonale wykorzystywał podania od swojego rozgrywającego.
King Szczecin - Basket Brno 78:87 (17:25, 33:16, 22:22, 15:15)
King: Fayne 19, Matczak 15, Cuthbertson 14, Meier 13, Mazurczak 9, Borowski 8, Brown 6, Kostrzewski 3, Eads, Rosiński, Szymański, Żmudzki.
Basket: Pursl 15, Mishula 14, Balint 13, Pulpan 12, Chatman 8, Korner 8, Svoboda 6, Krivanek 2, Krakovic.